Gdy zbliżają się połowy,
oni weekend mają z głowy.
Wtedy w morze wyruszają,
czule żony swe żegnają.
Są już sami, żon ich nie ma,oni weekend mają z głowy.
Wtedy w morze wyruszają,
czule żony swe żegnają.
opuściła ich już trema.
Wcale ich nie boli głowa,
tam rozrywka już gotowa.
Są daleko już od żony,
stolik jadłem zastawiony.
Mięso, ciasta są na stole,
jak im fajnie, ja pitolę.
Są już w porcie, już cumują
i na sygnał oczekują.
Bo, gdy idzie wielka fala,
wtedy połów się oddala.
Gdy czekają – nie próżnują,
„płynną rybką” się zajmują.
Im ten płyn odwagi doda,
dzisiaj jest wzburzona woda.
I już mogą, już ruszają,
już na łodzi się kiwają.
Już ogniki w oczach mają,
po swą rybkę wypływają.
Jeszcze wcześnie – mowa szybka,
zaraz ją spowolni rybka.
Jeszcze rybki się nie brzydzą,
jeszcze dobrze rybkę widzą.
Oni wcale się nie głowią
i też sami ryb nie łowią.
Ci mężowie, ci cwaniacy,
zastępują ich rybacy.
Zarzucają wielkie sieci,
rybka sama w sieci wleci.
Potem z sieci je wyjmują,
zręcznie rybkę odszlamują.
I wyczyszczą, wypatroszą,
nawet za nich kosze noszą.
Swoich gości oszczędzają,
wyręczają, zabawiają.
Gość na nogach, gdy się kiwa
i gdy rybka jest nieżywa,
kiedy wypić już nie można
i gdy mowa jest ostrożna…
wtedy burta mu pomaga,
lecz potrzebna jest odwaga.
Im odwagi nie brakuje,
im już obraz się dubluje.
Gdy nadchodzi wielka fala,
wtedy obraz się oddala.
Już w 3D swą rybkę widzą
i się rybki już nie brzydzą.
Nogi im się uginają
i chorobę morską mają.
A już kiedy się podniosą,
nogi same ich nie niosą.
Raz za burtę i z powrotem,
układają się pokotem.
Oni teraz się nie wstydzą,
własne żony ich nie widzą.
Gdy mu ciężko i gdy gorzej,
wtedy kumpel mu pomoże.
On z pokładu go podniesie
i na koję go zaniesie.
I mięciutko go ułoży,
„płynną rybkę” w rękę włoży.
Gdy wypije sobie łyka,
w rybce widzi napastnika.
A, gdy rybka mu się stawia,
wtedy rybce puści „pawia”.
Wreszcie zaśnie już zmęczony,
we śnie tęskni do swej żony.
Widzi obraz rozdwojony,
jest naprawdę przestraszony!
Widzi we śnie staw niewielki,
a w tym stawie znów butelki.
Jak się zerwie, jak podskoczy,
jak otworzy swoje oczy!
To są moje wizje chyba?
Patrzy - stoi „płynna ryba”!
Gdy nad ranem się obudzi,
wtedy szuka swoich ludzi.
Widzi, że jest na pokładzie
i na koję znów się kładzie.
Widzi we śnie swoje dzieci,
dobrze, że to już dzień trzeci.
Dzisiaj rybki znów się brzydzi,
nawet rybki nienawidzi.
Mąż do domu, gdy powraca,
mówi, że to ciężka praca.
Przez trzy dni on tak pracował,
i go teraz boli głowa.
Żona rybkę, gdy ujrzała,
swego męża zapytała:
czemu rybka taka mała,
czemu taka niedojrzała?
A mąż wrzasnął:
do cholery, co do grzyba!
Ty byś chciała wieloryba?
Chcesz – przywiozę Tobie fokę,
lub rekina z jednym okiem!
Już nie będziesz narzekała,
czemu rybka taka mała…
Teraz mamy za zadanie,
uczyć szanty się na pamięć.
Jak się szanty nauczymy,
to na połów znów ruszymy.
Teraz proszę cię kochanie,
zrób mi rybkę na śniadanie…
Gdy do pracy się zabrała,
złotą rybkę tam ujrzała.
Mówi żonie w tajemnicy:
- co na Ciebie on tak krzyczy?
Chcę byś jemu nie wierzyła
i porządek z nim zrobiła.
Zanim znowu tam dopłynie,
mu zaszkodzi "rybka w płynie".
dn. 15.09.2009r.
autor–Jadwiga Urszula Szczęśniak(obrazek z internetu)
W takimże celu grzybiarze do lasu podążają, a ja potem zamiast na grzyby natykam się na flaszki... Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCiężką pracę mają,
OdpowiedzUsuńa żony jeszcze narzekają, ha, ha, ha.
Ot i cała prawda z humorem :)
Miłego popołudnia :)
Łoje zdrowo zazdroszczę umiejętności rymowania :) Super się czytało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czytałam i humor -mimo upału - poprawiłam sobie zabawnym tekstem. Brawo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMasz rację,
OdpowiedzUsuńgrzybiarze też raczą się w lesie często "płynnymi grzybami".
Miłego dnia :-)
Tak,
OdpowiedzUsuńmaja ciężką pracę....
Dlatego często za burtę wypadają...
Miłego dnia :-)
Oj tam, oj tam...
OdpowiedzUsuńA Ty Elu fajnie piszesz prozą.
Miłego dnia :-)
No to się cieszę, że poorawiłam Tobie humor,
OdpowiedzUsuńbo ja też ledwie dyszę...
Miłego dnia :-)