Oszczędzają samych siebie,
lecz czy będą za to w Niebie,
czy się boją Pana Boga,
będzie dla nich kręta droga?...
Tu na Ziemi sobie żyją,
tu niczego nie ukryją,
tu niczego się nie boją,
i na nogach twardo stoją.
I choć dla nas to przesada,
ale dla nich tak wypada,
bo przy każdym limuzyna,
a Ty nie masz - Twoja wina...
Na ministra dwie przypada,
tak być musi, trudna rada.
Im kierowca drzwi otwiera,
i ich w podróż hen zabiera.
I ich chronią twardzi chłopcy,
na etatach są BOR-owcy.
Są wciąż przy nich, patrzą z góry,
mają czarne garnitury.
No cóż Polska kraj bogaty...
chociaż biedny i pyskaty,
lecz niczego nie zrobimy,
chyba już nie zwyciężymy...
Oszczędności rząd nasz szuka,
do kieszeni naszych "kuka",
nam nie wolno protestować
i nie wolno nam chorować.
Coraz biedniej jest w Narodzie,
odczuwamy to na co dzień,
rośnie woda, ceny chleba,
a rządzącym wciąż potrzeba.
Oni sobie nie zabiorą,
Naród dla nich jest podporą,
z ostatniego nas oskubią,
chyba oni nas nie lubią!...
dn.01.04.2012r.
autor - Jadwiga Urszula Szczęśniak
(obrazek z internetu)
Ulcia, jak zwykle trafiłaś w sedno sprawy , ta wspaniała ironia,zasługuje na Nobla :_)
OdpowiedzUsuńOj Marzenko, od Nobla to inni Wielcy byli. Ja tylko piszę tak jak widzę i jak potrafię. Dziękuję, że tu zaglądasz i mnie czytasz.
OdpowiedzUsuńFajny :) prawdziwy i dosadny. Lubię te Twoje polityczne wiersze Mamuś :)
OdpowiedzUsuń